.... ponad 15 lat
temu robiłam przepyszne śledzie, które zawsze były rarytasem na każdej
imprezie, wtedy bez problemu można było dostać śledzie korzenne,
pachnące, cudowne, lekko różowe, błyszczące ... wielokrotnie szukałam
ich wzrokiem na półkach tańszych i droższych sklepów... bezskutecznie
... aż do wczoraj... myślałam, że padnę z wrażenia kiedy zobaczyłam
napis "korzenne", bez oporów wrzuciłam do kosza :) ... wróciłam do
domu... otworzyłam...i już wiedziałam, że to nie jest to...nie pachniały
tak intensywnie i kolorem przypominały zwykłe solone śledzie... no cóż
trzeba sobie radzić i w takich sytuacjach... muszę je uratować, nie
wyrzucę do kosza i nie zrobię ich z olejem i cebulą, bo te tradycyjne
robiłam ostatnio... do tamtych sprzed 15 lat dodawałam tylko czerwoną
cebulę i czerwoną paprykę, tu musiałam dodać znacznie więcej, żeby
przywrócić tamten smak..oto co dodałam:
- płaty śledzi korzennych (myślę, że ze zwykłych też wyjdzie)
- olej rzepakowy
- liście laurowe
- czerwona papryka
- czerwone cebule
- goździki
- ziele angielskie
- pieprz w ziarnach
- cynamon
- imbir
- gałka muszkatołowa
... w moździerzu tłuczemy ziele, goździki i część ziarenek pieprzu...
... na dno słoika wsypujemy "utłuczone" i resztę przypraw w proszku plus liściory i kilka ziarenek pieprzu ;) ...
... zalewamy odrobiną oleju i zasypujemy pokrojoną w kostkę cebulą i papryką...
... na ten piękny dywan wrzucamy śledzie pokrojone w paseczki...
.... podlewamy
znów olejem i układamy warstwowo tkj na początku, zaczynając od
"mieszanki korzennej" poprzez warzywa i znów śledzik ;) ...na końcu
dolewamy oleju tyle, żeby przykryło tę mozaikę :D ... najgorsze przed
nami.... odstawiamy na 2 dni do lodówki :( i to jest katorga dla oka i
ślinianek za każdym razem kiedy otowrzycie lodówkę ... ;P
... po dwóch dniach, kiedy nałożycie sobie tę pychotę na kromkę chleba, pamiętajcie, że "śledzik lubi pływać".. ;)
... smacznego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz