środa, 20 marca 2013

pasta parówkowa - pyszna, lecz niezdrowa? :P

.... spotkałam dziś panią Halinkę, moją sąsiadkę, uroczą staruszkę, z którą zawsze zatrzymuję się i uskuteczniamy "sąsiedzkie pitu-pitu" ;) ... i tak od wiosny, która nie nadchodzi, przeszłyśmy do kuchni... "...pani Kasiu, kiedyś nie było tego wszystkiego tyle, kombinowało się na wszystkie możliwe sposoby, kluski łyżką kładzione, żelazne, prażoki, biednie było, sałatka warzywna, jajka w majonezie, a jak mój syn chodził do szkoły, to robiłam mu różne pasty, pani wie? takie do chleba ..." ... " oj wiem, wiem, sama byłam i jestem miłośniczką ówczesnej pasty z jajek czy z makreli"... "pani Halinko, a jaka pasta najczęściej gościła w pani domu?" ..." o kochaniutka...z parówek - obowiązkowo i jajeczna, a mąż - świeć panie nad jego duszą-wtrąciła, bo biedakowi zmarło się zanim go poznałam - uwielbiał taką z ryby z puszki w sosie pomidorowym" :)... i tak oto wyciągnęłam od mojej ulubionej sąsiadki dwa przepisy, a że szłam akurat do sklepu, to kupiłam wszystkie potrzebne produkty i tu zamieszczam Wam pierwszy, spójrzcie:
  • parówki
  • jajka ugotowane na twardo
  • ser żółty
  • koperek
  • majonez
  • ostra papryczka (mój pomysł)
  • sól, pieprz
....przygotowanie jest banalnie proste, wrzucacie wszystko do blendera....
.... i miksujecie na miazgę...
... gotowe...teraz tylko smarujecie ulubione pieczywo i pałaszujecie...
.... ktoś powie: "fuj, parówki, niezdrowo" ... aaaatammmm.. raz, kiedyś, wspomnień czar... smacznego...idę z miseczką do pani Halinki, zapytam czy choć trochę moje smarowidło smakuje podobnie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz