krótko i na temat, lecisz po grejfruty i kroisz w plastry niezbyt cienkie....
układasz pokrojone na tacy i teoretycznie powinny sobie delikatnie poddawać się procesowi suszenia, niestety w moim przypadku jest zwykle wersja "speed", w związku z czym, ładuję tacę na kaloryfer i przez 3 dni przekładam z lewej na prawą ;) pachnie w całym domu..... :)
ciut tracą swój krwisto czerwony kolor, ale nie szkodzi, jest ładnie, świątecznie i pachnąco, nie próbujcie tego robić z pomarańczami - wychodzi "kicha" ;) no to co? nic innego nie przychodzi mi do głowy jak tylko : "wesołych świąt" :) nie objadajcie się za bardzo, bo będziecie musieli turlać potem te grejfrutowe krążki do następnych świąt, celem zrzucenia zbędnych kilogramów ;)
p.s. znów się Werka wkurzy, że za mało napisałam ;) Córkoooo wybacz - to przez te pierniczone pierniczki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz